Po siedmiu miesiącach pandemicznej pauzy w końcu ruszam za granicę. Od ubiegłego wieku nie zdarzyło mi się tak długo przebywać w Polsce. Wprawdzie jakoś to przetrwałem, jednak ekscytuję się podróżą bardziej niż zwykle. Auto jest już spakowane, a na pokładzie mamy mnóstwo ciepłych i przeciwdeszczowych ubrań.
W Krakowie, gdzie zawsze zaczyna się każda moja podróż, niebo jest cudownie niebieskie, a moja towarzyszka życia wcale nie ma ochoty jechać. Nie lubi zimna, wiatru i deszczu, czyli tego, co z pewnością znajdziemy na Wyspach Owczych. Mimo to jedzie bez protestu, co z pewnością dowodzi jej miłości.
No to w drogę! Już jutro z Hirtshals w Danii odpływa nasz prom. Zdjęcie z ukochanego Krakowa jest znalazło się w pierwszym wpisie w historii mojego bloga. Zobaczymy, ile starczy mi cierpliwości, by ten blog prowadzić.