Skip to content

Pitcairn, wyspa buntowników.

Na Pitcairn w kwietniu 2023 roku żyło 47 mieszkańców. Podczas całego dnia spędzonego na tej wyspie prawdopodobnie widziałem większość z nich, a z kilkunastoma udało mi się porozmawiać. Pięć młodszych osób planuje jeszcze w tym roku opuścić ojczyznę. Pod koniec roku 2023 pozostanie na niej prawdopodobnie 42 mieszkańców. W ciągu ostatnich stu lat populacja Pitcairn spadła aż pięciokrotnie. Na zdjęciach poniżej zobaczycie archiwalne zdjęcie klasy szkolnej z 1932 i budynek szkolny dzisiaj. Budynek dziś jest pusty. Na Pitcairn nie ma już ani jednego dziecka.

Zdjęcie archiwalne z muzeum na Pitcairn. Szkoła w 1932 r.

Pusta szkoła na Pitcairn w 2023 r. Fot. Jacek Torbicz.

Mało prawdopodobne, aby któraś z Pitkernek zaszła w ciążę i żadna chyba nie spodziewa się dziecka. Przypuszczalnie nikt z rozsianych po świecie mieszkańców pochodzących z wyspy nie wróci już na Pitcairn. Napływające sporadycznie do Rady Wyspy podania o osiedlenie się są odrzucane. Jeśli sytuacja nie zmieni się, ta fascynująca i odległa wyspa należąca do Wielkiej Brytanii stanie się bezludna lub zasiedlą ją naukowcy i wojskowi. Dopóki jednak żyje tu ostatni potomek buntowników z XVIII wiecznego statku „Bounty”, istnieje jedyny w swoim rodzaju naród pitkerński. Naród, którego narodziny nie mają precedensu na świecie.

Wyspę zamieszkuje już siódme i ósme pokolenie Pitkerńczyków. Potomkowie Fletchera Christiana, przywódcy buntu z dumą noszą do dzisiaj jego nazwisko. Miałem okazję porozmawiać z nimi.

Siódme i ósme pokolenie rodziny Christian. Fot. Jacek Torbicz.

Jak trafnie powiedziała pewna znajoma, Pitcairn to taki nasz podróżniczy Święty Graal. Dla prawdziwego obieżyświata postawienie stopy na wyspie jest ukoronowaniem marzeń. Gdy zarys jej brzegów zaczął wyłaniać się z oceanu, odczuwałem ogromne emocje. Muszę się przyznać, że moment dobicia pontonem do nabrzeża i postawienia stopy na Pitcairn, przyniósł coś na kształt podróżniczej ekstazy, by nie użyć innego sformułowania.

Bounty Bay, Pitcairn. Fot. Jacek Torbicz.

Nawet na szczegółowej mapie Oceanu Spokojnego Pitcairn to zaledwie niewielka kropka. Nie ma tu lotniska, nie ma portu, jedynie osłonięte nieco kamiennym falochronem nabrzeże, do którego mogą przy lepszej pogodzie przybijać łodzie lub pontony z pozostających na kotwicy statków. Zresztą tych statków jest i tak, jak na lekarstwo. Gdy wyspa wyrosła przed naszymi oczami, nie była już kropką. Strome góry pokryte soczystą zielenią wnętrze, urwiste brzegi i zabudowania Adamstown, jedynej miejscowości, uzmysłowiły mi, że na tej kropce na mapie ludzie od setek lat żyją, kochają się, umierają i ta kropka już dla ośmiu pokoleń była całym światem.

Zabudowania okolic Adamstown, Pitcairn. Fot. Jacek Torbicz.

Pitcairn jest ekstremalnie samotnym miejscem. Najbliższa zamieszkana wyspa to oddalona około 700 kilometrów na zachód Mangareva w archipelagu Gambiera w Polinezji Francuskiej. Aby na nią się dostać, wyspiarze muszą pokonać ocean odkrytą łodzią, co zajmuje im dwie doby i nie jest w ogóle możliwe przy sztormowej pogodzie. Najbliższy zamieszkany skrawek lądu na wschód to Wyspa Wielkanocna – 2000 km od Pitcairn! Wyobraźcie sobie tę izolację, jakie twarde mieli życie, jak bardzo ta społeczność przez ponad dwieście lat zdana jest wyłącznie na siebie.

Pitcairn. Fot. Jacek Torbicz.

Gdy pojawi się poważniejszy problem medyczny, jedynym ratunkiem jest rejs łodzią z silnikiem przez otwarty ocean na Mangarevę. Może trwać dwie doby, a czasem ze względu na stan morza nie jest nawet możliwy. Stamtąd trzeba liczyć na samolot, który zabierze nieszczęśnika na Tahiti, gdzie jest prawdziwy szpital. Dla rannej lub ciężko chorej osoby taka epopeja rzadko dobrze się kończy. Ludzie musieli nauczyli się żyć, leczyć, rodzić w totalnej izolacji, dlatego są bardzo solidarni, nawet jeśli chodzi o ukrywanie patologii, które dotknęły to miejsce. To jednak już zupełnie inna historia.

Dzieje zasiedlenia wyspy są znane w podróżniczym świecie, niemniej je przybliżę. Znajdujące się tu ryty naskalne świadczą i znalezione narzędzia świadczą o zasiedleniu Pitcairn przez dawnych Polinezyjczyków. Jednak gdy na Pitcairn przybyli buntownicy pod dowództwem Fletchera Christiana, wyspa była bezludna.

Działo wydobyte ze statku „Bounty”, Pitcairn. Fot. Jacek Torbicz.

Bunt na statku „Bounty” jest jednym z najbardziej fascynujących zdarzeń historii marynistycznych. Ten, kto widział film „Bunt na Bounty” w którym w rolę Fletchera wcielił się Mel Gibson ma pewnie wyrobione zdanie o szlachetnych buntownikach i złym kapitanie Blighu. Jako, że czytałem sporo o tamtych wydarzeniach, coś mi mówi, że rzeczywistość była bardziej skomplikowana.

Faktem jest jednak, że w roku 1789 statek „Bounty” przejęty przez buntowników znalazł się na wodach południowego Pacyfiku. Na pokładzie znajdowali się też Tahitańczycy, zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Czy kobiety wsiadły dobrowolnie na „Bounty”, czy też nie – zdania historyków są podzielone. Niemniej dzięki tahitańskim, pięknym kobietom i brytyjskim marynarzom narodzili się Pitkerńczycy i mieszkają tu do dziś.

Muzeum na Pitcarin. Tu przechowywane są m.in. przedmioty wydobyte ze statku „Bounty”. Fot. Jacek Torbicz.

Fletcher Christian doskonale wiedział, że Imperium nie wybaczy buntu i aby ratować się przed szubienicą, musi uciekać i znaleźć miejsce na nowe życie. Ocean Spokojny jest wielki, jednak nie na tyle wielki, by łatwo ukryć się przed Brytyjczykami. Do uciekinierów uśmiechnęło się szczęście, natrafili przypadkowo na wyspę Pitcairn, która była o setki mil błędnie zaznaczona na mapach admiralicji. Wyspa dawała szansę na ukrycie się i rozpoczęcie normalnego życia. Znalezienie uciekinierów było mało prawdopodobne. Buntownicy postanowili spalić statek, aby nikogo nie kusiła ucieczka, która mogła odsłonić ich tajemnicę. Można tylko wyobrazić sobie, jak trudna to była decyzja.

Dzień spalenia „Bounty”, czyli 23 stycznia jest do dzisiaj świętem narodowym Pitcairn. Mieszkańcy w tym dniu budują co roku makietę statku i uroczyście ją podpalają. Bounty Day jest najważniejszym świętem na wyspie poza wciąż obchodzonym Bożym Narodzeniem i Wielkanocą.

Cmentarz w Adamstown. Fot. Jacek Torbicz.

Pitkerńczycy raczej nie celebrują uroczyście świąt brytyjskich. Niechęć do Brytyjczyków wyraźnie odczułem podczas rozmów z mieszkańcami. Z pewnością nie darzą ich sympatią, choć żyją pod ich panowaniem.

Gdy 18 lat później Pitcairn zostało ponownie znalezione przez Anglików, na wyspie nie żył już żaden buntownik oprócz Johna Adamsa. Mężczyźni wymordowali się nawzajem, a przebieg tragicznych wydarzeń jest mglisty i zagmatwany. Pozostały jednak kobiety i dzieci, tak narodził się najmniejszy naród świata.

Grób Johna Adamsa jest jedynym zachowanym grobem załoganta „Bounty” i społeczność dba o niego jak o dobro narodowe. Stolica Pitcairn to Adamstown i już wiadomo, skąd pochodzi ta nazwa. Obok Adamsa pochowano też jego tahitańską żonę Teio i córkę Hannah. Jak widać na zdjęciach wszystkie nagrobki zachowały się w dobrym stanie.

Nagrobek Johna Adamsa, jego córki i żony. Fot. Jacek Torbicz.

Wrócę do momentu lądowania na Pitcairn, w miejscu znanym mi wcześniej ze zdjęć. Stromy brzeg, zieleń wzgórz i hangar kryjący dwie łodzie, które mogą być spuszczone na stalowych szynach. Przez dziesiątki lat nic się tu nie zmieniło, jedynie stare łodzie i hangar zastąpiono nowymi, bardzo podobnymi. Gdy byłem studentem geografii nawet nie śmiałem myśleć, że znajdę się kiedyś w tym miejscu. Wraz z kolegą podobnie jak ja przeżywającym tą chwilę wyskoczyliśmy na brzeg, a rękę podał nam pierwszy spotkany Pitkerńczyk. Była to ważna postać na wyspie, znana powszechnie jako Pirat Paul.

Na nabrzeżu Pitcairn. Fot. Jacek Torbicz.

Na tablicy w porcie widać napis „Welcome to Bounty Bay. Pitcairn”. Wciąż widnieje tam flaga Unii Europejskiej. Nikomu nie chciało się jej zamalować po wyjściu Zjednoczonego Królestwa z UE.

Wyspiarze poruszają się po wyspie quadami, zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Nas też zaproszono do quada i chwilę pędziliśmy nim do góry, do centrum Adamstown, mikro stolicy, mikro terytorium położonym na środku wielkiego oceanu.

C.d.n.

Zapisz się do newslettera

Zostaw swój adres e-mail, aby otrzymywać powiadomienia o najnowszych artykułach na blogu.

Polityka prywatności

Udostępnij artykuł

Zapisz się do newslettera

Zostaw swój adres e-mail, aby otrzymywać powiadomienia o najnowszych postach na blogu.

Polityka prywatności

Przeczytaj również