Ameryka Północna. Ileż tam znajdziemy miejsc pasujących do tytułowego „pięknego świata” niniejszego bloga! Przejechałem ten kontynent od Alaski po Meksyk i od Quebec City po Kalifornię. I wciąż Ameryki mi mało. Tak, lubię Amerykę, przyznaję się bez bicia, choć wiele osób ze mną się nie zgodzi wyolbrzymiając wady życia za oceanem.
Lubię też Amerykanów. Wygodę życia, o którą dbają, lubię ich styl bycia, bezpośredni, uprzejmy i pomocny, szczególnie na Zachodzie i Środkowym Zachodzie. Zupełnie nie obchodzi mnie, czy jest to udawane, czy nie, gdyż jest to o niebo lepsze od nieudawanej europejskiej gburowatości i wyniosłości.
Podobają mi się ich miasta i troska o przyrodę. A tę mają wspaniałą. Nic dziwnego, że to oni wymyślili ideę parków narodowych, a pierwszym parkiem na świecie został Yellowstone. Było to w roku 1872, gdy Dziki Zachód był naprawdę dziki i żyło jeszcze wielu wolnych Indian. Pierwszy park narodowy w Europie powstał dopiero 37 lat później w Szwecji.
Park Narodowy Yellowstone
Zacznijmy naszą amerykańską przygodę od stanu Wyoming, tam gdzie leży Park Narodowy Yellowstone, który przylega do granic Idaho i Montany. To Środkowy Zachód USA, region gościnnych ludzi i wielu ciekawostek. Najbliższe większe lotnisko znajdziemy w Salt Lake City w stanie Utah i stamtąd do Yellowstone można już łatwo dotrzeć wynajętym autem. My jednak do parku jechaliśmy od wschodu z miasteczka Cody, tak prowadzi jedna z tras naszego biura podróży. Miejscowość wzięła nazwę od Buffalo Billa, który właśnie nazywał się Cody. Właściwie nieważne, jak do Yellowstone dojedziecie, ważne byście w końcu znaleźli się w tym niezwykłym miejscu, bo życie ucieka i możecie nie zdążyć.
Zanim zabiorę was do Yellowstone, musicie wiedzieć, że obszar parku jest miejscem potężnej wulkanicznej kaldery, a pod ziemią znajduje się komora magmowa. Nic dziwnego, że Yellowstone występuje w kilku filmach katastroficznych, gdyż właśnie tam ma nastąpić wybuch początkujący koniec świata.
Park wziął swoją nazwę od kanionu, który nosi dumną nazwę Grand Canyon of Yellowstone. Jak łatwo domyślacie się, skały tego miejsca mają żółty kolor.
Na powyższym zdjęciu widzicie, że do prawdziwego Grand Canyonu mu daleko, ale miejsce jest ładne. Kanion można podziwiać z wielu punktów widokowych, a najsłynniejszy z nich to Grand View. Jest tu też kilka tras trekkingowych, które doprowadzą nas bliżej wodospadów rzeki Yellowstone.
Będąc w Parku Yellowstone zaplanujcie spędzenie w nim przynajmniej kilka dni. To ogromny obszar prawie dziewięciu tysięcy kilometrów kwadratowych. Przy wjeździe dostaniecie dokładną mapkę z wszystkimi miejscami godnymi uwagi i warto nie pominąć żadnego z nich. Yellowstone oprócz pięknej przyrody ma do zaoferowania liczne zjawiska związane z działalnością wulkaniczną – gejzery, wulkany błotne, fumarole.
Bizony
Park jest ostoją dzikiej zwierzyny i z pewnością zobaczycie jej mnóstwo. Żyją tu bizony, wapiti, jelenie, wilki, pumy, niedźwiedzie baribale, grizzly i mnóstwo innych gatunków ssaków. Dzikie bizony niegdyś przetrwały tylko tutaj w bardzo niewielkiej liczbie, podobno było to zaledwie pięćdziesiąt sztuk. Dzisiaj liczba bizonów w Yellowstone to tysiące osobników. Mamy bardzo podobną chlubną historię ocalenia naszych leśnych bizonów, czyli żubrów.
Bizony zobaczymy na idyllicznych łąkach w pojedynkę lub w stadzie. Na zdjęciu widzicie bizona wygrzewającego się przy bulgoczącym, gorącym błocie. Podobno zwierzęta te są leniuchami i lubią tak się wygrzewać.
Najsłynniejszymi misiem w Yellowstone był Yogi i jego przyjaciel Boo-Boo. Jeśli nie oglądaliście w dzieciństwie tej kreskówki, dużo straciliście. Niestety w tym parku nie widziałem ani misia Yogi, ani żadnego innego niedźwiedzia.
Gejzery i gorące źródła
W Yellowstone znajdziecie wiele mieniących się kolorami miejsc z parującymi jeziorkami i ciekawymi formacjami skalnymi. Jak to w Stanach, jest dużo parkingów i wiele oznakowanych łatwych tras trekkingowych i spacerowych. Z lekkim uśmiechem patrzyłem na Amerykanów, którzy wysiadają z aut wyposażeni w kijki, buty trekkingowe i markowe turystyczne ubranie, by odbyć przechadzkę po płaskim i łatwym terenie nie oddalając się zbytnio od swojego auta.
Najbardziej znanym gejzerem jest Old Faithful, czyli „Stary Wierny”. Wybucha często, w miarę regularnie i jest wdzięcznym obiektem do fotografowania. Jeżeli chwile poczekacie, z pewnością będziecie świadkami erupcji.
Nie jestem w stanie opisać tu wszystkich ciekawych miejsc parku narodowego. Zapamiętałem jednak dobrze Mammoth Hot Springs, na samej północy przy granicy z Montaną. Prze tysiące lat gorąca woda tworzyła i nadal tworzy małe baseny. Na dużej powierzchni osadza się biały kalcyt i minerały różnych kolorów. Miejsce jest nieco podobne do tureckiego Pamukkale. Tryskająca z ziemi woda ma temperaturę 80 st. C, ale spływając po skałach szybko stygnie. W Mammoth Hot Springs niestety nie możemy się potaplać w ciepłej wodzie, jest to surowo zakazane.
Wyoming poza Yellowstone
Bezpośrednio na południe od Yellowstone leży Grand Teton National Park. Jest to piękny, górski park z najwyższym szczytem o wysokości 4199 m n.p.m. od którego wziął swoją nazwę park narodowy. Niestety nie mieliśmy czasu już zwiedzać parku, zaledwie przejechaliśmy przez niego.
W odległej od Yellowstone, wschodniej części stanu Wyoming uwagę turystów przyciąga Devils Tower, Diabelska Wieża. Ten wulkaniczny, skalisty ostaniec odgrywał niebanalną rolę w starym filmie Spielberga „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”. Film jak na Spielberga był dla mnie nieco nudny, choć ma wielu fanów. Devils Tower można obejść ścieżką dookoła, a na szczyt prowadzą trudne i popularne wśród alpinistów drogi wspinaczkowe.
Krąży piękna indiańska legenda o górze. Niegdyś siedem dziewcząt uciekając przed niedźwiedziami, schroniło się na jej szczycie. Bogowie chcąc uratować dziewczęta przenieśli je do nieba i tak właśnie powstały błyszczące na niebie Plejady. Niedźwiedzie drapały skały i te wyżłobienia widać wyraźnie do dzisiaj.
Tuż obok Devils Tower hasają całe grupy piesków preriowych. Oficjalna polska nazwa tych gryzoni to nieświszczuki czarnogłowe, ale nigdy nie słyszałem, by ktoś używał tego dziwacznego słowa. Zwierzęta nie boją się ludzi i łatwo je fotografować.
Wyoming jest słabo zaludnionym stanem. Miasta są małe i nawiązują tradycją do Dzikiego Zachodu. Cody szczyci się być stolicą rodeo i warto zobaczyć ten autentyczny spektakl, ważny dla mieszkańców i bardzo atrakcyjny dla turystów. W wielu miejscach mieszkają Indianie. Rdzenni Amerykanie organizują wiele kulturalnych festiwali. My na taki trafiliśmy w mieście Sheridan, do którego można dojechać z Yellowstone malowniczą drogą 14. Tam spełniło się moje marzenie, by ujrzeć prawdziwych Indian w pióropuszach. Zupełnie mi nie przeszkadzało, że po uroczystości Indianie wsiedli do swoich pickupów i pojechali na grilla, grilla z bizona, jak mniemam.
Zdjęcie na stronie tytułowej: USA-Reiseblogger.de