Skip to content

Jak wejść na Olimp?

Jak wejść na Olimp?

POCZĄTEK DROGI

Po zdobyciu Olimpu zakwasy towarzyszą nam przez kilka dni i przypominają o naszym sukcesie. Będąc już na wyspie Lefkada, pragnę podzielić się z wami opisem wejścia, może okaże się dla kogoś pomocny. Myślę, że wybraliśmy dobry wariant zdobycia Góry Bogów.

Trasę zdobycia szczytu  wybraliśmy według  prostego kryterium, chcieliśmy jak najwyżej podjechać autem. Można zrobić to od wschodniej strony. Z urokliwego miasteczka Litochoro prowadzi droga na darmowy parking  Prionia (ok. 1100 m n.p.m.). My dojechaliśmy tam po południu. Restauracja przy parkingu była jeszcze otwarta i przed wyjściem postanowiliśmy zjeść pyszną lokalną zupę z kozy, jedno z naszych ulubionych dań. Dalej ruszyliśmy  na piechotę szlakiem oznaczonym jako E4, który zaprowadził nas do schroniska Spilios Agapitos (ok. 2100 m n.p.m.). Ścieżka jest bardzo malownicza, prowadzi przez ładny las, wspina na zbocza doliny i często odsłaniają się punkty widokowe na morze i masyw Olimpu. Droga zajęła mi trzy godziny przy dosyć szybkim (jak na mnie) tempie. Aż do schroniska nie ma po drodze żadnej wody – jedynie wyschnięte koryto potoku (pomimo, że niedawno padało).

Tak wygląda dolny odcinek ścieżki.

Fot. Jacek Torbicz

DOJŚCIE DO SCHRONISKA

Gdy dochodziliśmy do schroniska słońce już zachodziło. W budynku było dużo ludzi, widać, że nawet podczas epidemii miejsce jest bardzo popularne. My wcześniej rezerwowaliśmy nocleg i radzę wam też tak zrobić. Nocuje się na piętrowych łóżkach w wieloosobowych pokojach, w których jest dosyć zimno. Natomiast w dwóch jadalniach palą się kominki, jest ciepło i przyjemnie. W schronisku można kupić napoje i posiłki po przystępnych cenach. Diabeł podkusił mnie do zamówienia litrowego dzbanka wina do kolacji – oczywiście jest to w górach zupełnie bez sensu na wieczór przed wyprawą, koledzy wykazali się większym rozsądkiem i nie pomagali mi zbytnio w opróżnieniu dzbana.

A oto widok ze schroniska Spilios Agapitos:

Fot. Jacek Torbicz

WEJŚCIE NA SZCZYT

W schronisku wypożyczyłem kask, jest to bardzo rekomendowane w górnych partiach szczytu. Na górę ruszyliśmy po godzinie dziewiątej w dość wolnym tempie. Wiał zimny, przenikliwy wiatr, chmury co jakiś czas odsłaniały się ukazując zadziwiające krajobrazy. Postanowiliśmy wybrać najbezpieczniejszy wariant zdobycia góry (głównie jeśli chodzi o spadające kamienie), czyli wejście od strony szczytu Skala. Ścieżka zakosami wyprowadza z sosnowego lasu, cały czas należy poruszać się szlakiem E4, który jest oznaczony słupkami. Dalej trasa prowadzi długim, męczącym i monotonnym podejściem na szczyt Skala (2866 m n.p.m.).

Podejście na szczyt Skala. Fot. Jacek Torbicz

Na tym szczycie należy ubrać kask, tu zaczynają się przysłowiowe schody. Dalszej części trasy nie polecam  osobom z lękiem przestrzeni lub bez jakiegokolwiek doświadczenia górskiego. Czeka nas łatwa, ale jednak wspinaczka (oceniłbym to na 2 w skali tatrzańskiej). Część osób na tym odcinku używa asekuracji, na całej trasie umieszczone są stałe haki asekuracyjne.

Początek tego odcinka łatwo zauważyć. Patrząc na wierzchołek Skali, na prawo od niego, dosłownie z samego szczytu schodzi w dół stromy, ale nietrudny kominek. Na skałach zobaczymy czerwone strzałki – to początek drogi. Już do końca musimy trzymać się czerwono – żółtych znaków. Jak nam powiedziano, nie można od nich odchodzić, gdyż można wpaść w tarapaty. Tak wygląda sam początek drogi z trudnościami, a strzałkę widzicie nad łokciem kolegi:

Miejsce zejścia ze szczytu Skala w stronę Olimpu. Fot. Jacek Torbicz

Szczyt był pokryty chmurami, które od czasu do czasu odsłaniały się, jednak znaki są na tyle często, że można bez problemu dostrzec następny nawet podczas największej mgły.

Najpierw idziemy w dół poniżej grani, od czasu do czasu szlak poprowadzony jest przez samą grań. Wtedy otwierają się fantastyczne widoki na kilkusetmetrowe ściany zachodniej strony masywu. Skała jest przyczepna i stabilna, nie ma za wiele ruchomych bloków, dlatego droga sprawia wiele przyjemności. Nasz niepokój wzbudził śnieg, który zaczął delikatnie sypać, gdyby skały pokryły się białym puchem, ryzyko śmierci jest tu realne. Na szczęście był to tylko chwilowy opad.

Fot. Jacek Torbicz

Przed samym Olimpem kolejne strome zejście w dół. Jest tu rozpięta stalowa lina, której warto się trzymać przy schodzeniu. To jedyne sztuczne ułatwienie na całej trasie. Na zdjęciu widać to miejsce z linką i czerwono żółtym szlakiem.

Fot. Jacek Torbicz

Trudności kończą się w rejonie wierzchołka i w końcu stajemy na najwyższym szczycie masywu o nazwie Mitikas (2918 m n.p.m.). Sceneria jest fantastyczna, a mnie ogarnia lekka euforia charakterystyczna w przypadku zdobycia każdego szczytu, a co dopiero szczytu  Zeusa i dwunastu innych bogów. Droga ze schroniska na górę zajęła nam 4,5 godz. Należy dodać, że pierwsze odnotowane wejście na szczyt miało miejsce dopiero w 1913 roku. Jest to dosyć zadziwiające mając na uwadze sławę szczytu i stosunkowo niewielkie trudności.

Szczyt Olimpu. Fot. Jacek Torbicz

Ze szczytu zeszliśmy bez żadnych problemów i jeszcze tego samego dnia zeszliśmy do parkingu Prionia, który osiągnęliśmy już w zupełnej ciemności, a stwierdzenie, że byliśmy wykończeni, ale szczęśliwi odpowiadałoby prawdzie.

OLIMP – INFORMACJE PRAKTYCZNE

A oto kilka informacji praktycznych:

W warunkach zimowych lub zagrożenia opadami śniegu lepiej odpuścić sobie zdobywanie szczytu lub wynająć lokalnego przewodnika w Litochoro.

Mapy

Mieliśmy dokładną papierową mapę masywu Olimpu. Jednak wystarczy dobra mapa offline w telefonie (pamiętajcie dobrze go naładować). Ja używałem aplikacji maps.me i muszę stwierdzić, że ścieżki są zaznaczone dość dokładnie. Mapa z GPS może się przydać podczas częstej tu mgły, gdyż słupki orientacyjne są stawiane dosyć rzadko. Jedna z ekip, która wyprzedziła nas w drodze na górę zupełnie się pogubiła i spotkaliśmy ich ponownie, gdy my już schodziliśmy ze szczytu.

Sprzęt

Warto mieć kask (można pożyczyć w schronisku) i wszystko to co niezbędne w górach. Pamiętajcie, nawet w lecie musimy mieć ubranie jak na zimę – dobre rękawice, czapkę, termos itd.

 

Ceny w schronisku w EUR(wrzesień 2020):

Nocleg  – 13 (z własnym śpiworem)

Herbata, kawa – 1,50

Śniadanie kontynentalne – 5

Spaghetti – 8,50

Wypożyczenie  kasku – 5

Litrowa karafka wina – 10

 

Mamy nadzieję, że nasze doświadczenia będą dla was pomocne i dołączycie do grona Zdobywców Olimpu.

Fot. Jacek Torbicz

Zapisz się do newslettera

Zostaw swój adres e-mail, aby otrzymywać powiadomienia o najnowszych artykułach na blogu.

Polityka prywatności

Udostępnij artykuł

Zapisz się do newslettera

Zostaw swój adres e-mail, aby otrzymywać powiadomienia o najnowszych postach na blogu.

Polityka prywatności

Przeczytaj również

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *