Skip to content

Athos. Republika mnichów.

Czym jest Athos?

Athos jest najświętszym miejscem dla wyznawców prawosławia. Po pobycie tutaj wydało mi się nawet, że dla wschodnich kościołów wydaje się ważniejszy, niż Watykan dla katolików. Jest też swego rodzaju państwem, bardzo starym państwem. Datę założenia Athos określa się na rok 963, czyli trzy lata przed chrztem Polski. Od około tysiąca lat państwo jest rządzone nieprzerwanie przez Świętą Wspólnotę, czyli radę przedstawicieli klasztorów. Od wielu lat dwadzieścia klasztorów kieruje do tego gremium po jednym przedstawicielu. W państwie jednak faktycznych klasztorów jest dużo więcej, ale nazywane są skitami, gdyż formalnie podporządkowane są właściwym klasztorom i nie mają przedstawicielstwa w Świętej Wspólnocie. Skity często są ogromne i imponujące, nie są jednak samodzielne. Jeszcze więcej jest „cel”, czyli mniejszych lub większych pustelni. Klasztory uszeregowane są według hierarchii i zawsze według ustalonej kolejności są wymieniane we wszystkich publikacjach. Najważniejszym z nich jest Wielka Ławra na południowych krańcach półwyspu, której założenie było zarazem początkiem państwa. To klasztor – matka całej republiki.

Wielka Ławra. Fot. Jacek Torbicz.

Skąd wzięła się „świętość” półwyspu? Legenda mówi o Matce Bożej, która wraz z apostołami dobiła do jego brzegów podczas podróży na Cypr, gdy statek został zepchnięty z kursu przez burzę. Maria zachwyciła się pięknem Athos i stąd do dzisiaj określa się go jako „ogrody Bogurodzicy”. Fascynujący opis podróży Matki Bożej przytaczający jej słowa zawierają starożytne manuskrypty przechowywane w skarbcu Wielkiej Ławry.

Odizolowany ale obfitujący w wodę półwysep był atrakcyjny dla szukających odosobnienia mnichów, którzy zwabiani legendą, wiarą i warunkami naturalnymi coraz liczniej tutaj napływali. Tak narodziło się unikalne życie monastyczne trwające do dziś.

Athos. Fot. Jacek Torbicz.

Liczbę mnichów i księży żyjących w Athos szacuje się różnie. Inaczej podają źródła pisane, na wyższą określają ją sami mnisi z którymi rozmawiałem na miejscu. Można jednak przyjąć że w państwie mieszka ich około dwóch tysięcy. Tysiące mężczyzn i ani jednej kobiety, co za kraj!

Kobietom wstęp wzbroniony!

Zakaz wstępu niewiastom ustanowiono już w roku 1060 i od tej pory uchylono go tylko raz w przypadku żony cara Serbii. Było to w czasach, gdy Athos podlegał temu krajowi. Paradoksalnie w czasach starożytnej Grecji półwysep zamieszkany był przez Amazonki i to  mężczyźni nie mieli tu wstępu. Kamienny ofiarny ołtarz Amazonek zachował się do dziś.

Greczynki w Uranopolis koło Athos. Fot. Jacek Torbicz.

Obiegowa opinia a także Wikipedia mówi, że nawet zwierzęta domowe aby mieszkać na Athos muszą być rodzaju męskiego. Nie dotyczy to kotów, które są utrzymywane jedynie ze względu na wyłapywanie mysz. Nie udało mi się sprawdzić podczas pobytu wiarygodności tej informacji, jeden z mnichów twierdził, że jest to kompletnie wyssane z palca.

Myśli człowieka czasem wędrują ku rzeczom przyziemnym, a nawet fizjologicznym. Już w drugim dniu pobytu uświadomiłem sobie, że to jedyny kraj na świecie, w którym nie ma żadnej damskiej toalety.

Republika Athos

Athos zajmuje najbardziej wysunięty na wschód „palec” półwyspu Chalkidiki. Nie ma żadnej drogi łączącej państwo mnichów z Grecją, pozostaje jedynie przeprawa morska. Dlatego często miejsce określa się mianem „wyspa Athos”.

Republika mnichów jest na mojej liście państw świata. Jej autonomia jest znacząca, rada mnichów podejmuje suwerennie wszystkie kluczowe decyzje i państwo greckie nie ma wiele do gadania. Swoistym rządem Świętej Wspólnoty jest Święta Komisja, która wprowadza w życie jej decyzje. Władze ustalają wszystko co dotyczy spraw ogólnych i relacji z Grecją, nie ingerując w życie klasztorów.

Reguła, rozkład dnia mnichów i ich obowiązków od setek lat pozostają niezmienne. Modlitwy, praca z przerwami na skromne posiłki, asceza – dni mnichów są podobne do siebie, bardzo monotonne. Właśnie tą monotonię i spokój bardzo sobie cenią. Ojcowie uprawiają ziemię na swoje potrzeby, mają mnóstwo roboty przy remontach i utrzymaniu klasztorów, życie zmusza ich do pracy przez wiele godzin dziennie.

Athos znajduje się poza obszarem Unii Europejskiej, granica państwa jest strzeżona, nie można dostać się tu bez wizy, a w porcie Dafni znajduje się urząd celny. Republika ma własną flagę, zbliżoną do dawnego sztandaru Bizancjum. Jak nie uznawać Athos za oddzielne państwo?

Flaga Athos. Fot. Jacek Torbicz.

Można dodać, że ze swoimi 335 kilometrami kwadratowymi państwo wcale nie jest takie małe. Athos jest większe od Malty, Malediwów czy Liechtensteinu nie wspominając Watykanu.

Liczba wiz udzielanych osobom nieprawosławnym jest ograniczona, choć nie znalazłem potwierdzenia oficjalnej informacji, że jest to jedynie dziesięć sztuk na dobę. Na naszą wizę możemy zostać tu najdłużej trzy noce.

Greckie statki wycieczkowe i jachty nie mogą zbliżać się bliżej, niż pięćset metrów do brzegu. Jeden z mnichów powiedział nam, że za złamanie tego zakazu grozi konfiskata jednostki, dlatego mało kto chce ryzykować.

Wjeżdżając na Athos musieliśmy poddać się testowi na covid (wrzesień 2022) i jest to ostatnie państwo w Europie, gdzie taki test jest wymagany. Jak można domyśleć się większość mieszkańców kraju to ludzie starsi, którzy boją się zakażenia od przyjezdnych.

Uranopolis. Fot. Jacek Torbicz.

Rejs do Dafni

Droga morska do Dafni, głównego portu tajemniczej republiki mnichów prowadzi z urokliwego niewielkiego Uranopolis z charakterystyczną bizantyjską wieżą widoczną na zdjęciu. Stamtąd odchodzą mniejsze i większe stateczki wożące mieszkańców, pielgrzymów, konieczne towary, w tym samochody. Tam kontroluje się dokumenty przed trwającym kilkadziesiąt minut rejsem.

Za burtą przed oczami przesuwają się obrazy – pogrążone w zadziwiająco bujnej zieleni ruiny starych skitów, cel i kościołów aż wreszcie wyłaniają się wspaniałe klasztory. Przede wszystkim monastyr Ksenofonta, który choć szesnasty na liście w hierarchii należy do czołówki pod względem wizualnym.

Klasztor Ksenofonta. Fot. Jacek Torbicz.

Kolejny ciekawy obiekt widziany z pokładu statku to rosyjski klasztor św. Pantelejmona. Znajdują się tu relikwie świętego, który jako wspaniały starożytny medyk jest do dzisiaj patronem lekarzy. Jest przedostatni w hierarchii, ale gołym okiem widać jak wiele środków Rosja włożyła w renowację i rozbudowę monastyru. W XIX wieku robiła to Rosja carska, a całkiem niedawno putinowska. Klasztor jest ponoć rozsadnikiem agentów i emisariuszy rosyjskiego imperializmu. Nie wiem na ile ta teza jest prawdziwa, ale niemiecki Bild opisywał związki rosyjskich mnichów z oligarchami, praniem brudnych pieniędzy i handlem bronią. Monastyr św. Pantelejmona odwiedzał Putin i oligarchowie znajdujący się obecnie na unijnej sankcyjnej liście.

Klasztor Pantelejmona. Fot. Jacek Torbicz.

Muszę przyznać, że patrząc na zbliżające się brzegi półwyspu odczuwałem ogromną ciekawość. Kim są ludzie, którzy wybrali izolację, zrezygnowali z wygodnego życia na rzecz ascezy i modlitwy? Czy rzeczywiście żyją tak ascetycznie? Jak wygląda świat bez kobiet? Czy jest zabałaganiony, brudny, czy wręcz przeciwnie? Pełen takich myśli wpływałem do portu w Dafni.

Spróbuję znaleźć czas, by kiedyś odpowiedzieć na te pytania. Tymczasem przede mną kolejne, fascynujące podróże.

Athos. Fot. Jacek Torbicz.

 

 

 

 

 

Zapisz się do newslettera

Zostaw swój adres e-mail, aby otrzymywać powiadomienia o najnowszych artykułach na blogu.

Polityka prywatności

Udostępnij artykuł

Zapisz się do newslettera

Zostaw swój adres e-mail, aby otrzymywać powiadomienia o najnowszych postach na blogu.

Polityka prywatności

Przeczytaj również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *