Skip to content

Tadżykistan. Co słychać na dachu świata?

Blog Tadżykistan

Tadżykistan i Afganistan leżą w sercu Azji. Kto włada sercem Azji, ten włada Azją. Kto włada Azją, ten włada światem. Tak w skrócie brzmi teoria geopolityczna Halforda Mackindera. Wiarą w tą teorię można tłumaczyć wyjątkowe zainteresowanie imperiów tymi obszarami.

Podróżując przez Tadżykistan poruszamy się często wzdłuż granicy afgańskiej przebiegającej tu na rwącej rzece Pandż, będącej górnym biegiem Amu Darii. Granica powstała w XIX wieku w wyniku porozumienia rosyjsko – brytyjskiego. Ekspansja Imperium Rosyjskiego następowała od północy, a Brytyjskiego od południa, które próbowało zawładnąć Afganistanem.

Wioski afgańskie widać wyraźnie z tadżyckiej strony rzeki i można je bez przeszkód fotografować.

Afgańska wioska nad rzeką Pandż. Fot. Jacek Torbicz

Afgańska wioska nad rzeką Pandż. Fot. Jacek Torbicz

Bronisław Grąbczewski

Głównie dzięki staraniom Bronisława Grąbczewskiego, polskiego podróżnika w służbie cara, obszar ten trafił w strefę wpływów rosyjskich w XIX wieku i pozostaje w niej do dzisiaj. To była niezwykła postać. Polak pochodzący z Litwy jako dziecko trafił do Warszawy, gdyż jego ojcu za udział w Powstaniu Styczniowym skonfiskowano majątek. Tam zdecydował się robić karierę w służbie cara. Studiował w Petersburgu i wstąpił do carskiego wojska, co można z pewnością uznać za kolaborację. Jego kariera, jako badacza i podróżnika rozwijała się błyskawicznie.

Podróżował w afgański Hindukusz, do księstwa Hunzy w obecnym Pakistanie, w góry Tien Szan, trafił nawet do Tybetu. Jako pierwszy Europejczyk penetrował Pamir, prowadząc badania topograficzne i hydrograficzne. Brał udział w zajęciu Pamiru przez Rosję, wspierając całą operację doskonałą znajomością terenu. Do upadku caratu pełnił wiele ważnych urzędów, a następnie wspierał walkę z bolszewikami u boku Denikina i Kołczaka. Udało mu się szczęśliwie uciec i przez Japonię oraz Anglię dotarł do Warszawy, gdzie żył do końca swoich dni.

Bronisław Grąbczewski. Źródło: www.slowopolskie.org

Próbowałem sobie wyobrazić, jak wyczerpujące były ówczesne wyprawy. Trwały miesiącami, poruszały się w ekstremalnie trudnym terenie górskim, gdzie w niektórych miejscach istniały jedynie wąskie ścieżki wydeptane przez żyjących tam Pamirczyków. Na innych obszarach nie było nawet tego. Z drugiej strony, jakie to musiało być fascynujące, odkrywanie i badanie nieznanego Pamiru. Nawet dzisiaj trudno podróżuje się po Pamirze mając do dyspozycji landcruisera i wytyczone drogi.

Droga przez Pamir. Fot. Jacek Torbicz

Postać Grąbczewskiego przypomina mi się tu często. Niezwykły eksplorator, syn powstańca, a jednocześnie człowiek czynnie wspierający rozwój Imperium Rosyjskiego, kolaborant, a może należy powiedzieć zdrajca. Pomimo tego II RP przyjęła go po powrocie, doceniając zasługi badawcze i oferując mu pracę w ważnych instytucjach.

Emomali Rahmon

Ale wróćmy do współczesnego Tadżykistanu. Na razie rządzący od niemal 30 lat Emomali Rahmon mocno trzyma władzę i pozwolił sobie nawet na wprowadzenie swojego kultu. Może to nie jest jeszcze Korea Północna, ale billboardy i swego rodzaju ołtarze ku jego czci widzimy na każdym kroku jak kraj długi i szeroki.

Budynek w miejscowości Rushan, Tadżykistan. Fot. Jacek Torbicz

W muzeum dotyczącym warowni Hulbuk zobaczymy wystawkę jego książek. W szkole w każdej klasie wisi gazetka ścienna poświęcona jego świetlanej postaci. Rahmon, który skrócił swoje nazwisko z brzmiącego rosyjsko „Rahmonova” patrzy na nas ubrany najczęściej w ciemny garnitur. Poważna i wygładzona w photoshopie twarz wyraża troskę i łagodność dobrego ojca narodu. Przy drogach ustawia się tablice z cytatami dyktatora. Jak to ważna jest woda dla życia, jak musimy otaczać opieką dzieci. Nic kontrowersyjnego, same uniwersalne prawdy.

Gazetka ścienna w wiejskiej szkole w Pamirze. Fot. Jacek Torbicz

Na plakatach czasem pojawia się też matka prezydenta, z rękami wykonującymi gest błogosławieństwa. Piękna mozaika w pałacu Nawruz o którym pisałem w poprzednim wpisie,  przedstawia prezydenta i jego matkę uchwyconych właśnie w ten sposób. Jego liczne potomstwo może oznaczać, że mamy szansę na nową dynastię.

Mozaika w pałacu Nawruz. Fot. Jacek Torbicz.

Opozycja praktycznie nie istnieje, jest w więzieniach lub na emigracji. Ludzie w większości wydają się akceptować tę małą stabilizację. To raczej moje wrażenie, gdyż swobodnie nie można rozmawiać o polityce. Sprzymierzeńcem Rahmona jest wyraźne wychodzenie kraju z biedy i strach przed wojną domową. Doskonale się ją tu pamięta, była okrutna i długa. Właśnie działania Rahmona doprowadziły do jej zakończenia, tego nie kwestionują nawet jego oponenci.

Prezydent może liczyć na poparcie Rosjan. Prowadzi narrację walki z islamskim ekstremizmem, co ma tłumaczyć jego autorytarne rządy. Teraz naprawdę ma się czego obawiać. Na granicy, jak już wspomniałem w poprzednim wpisie, pojawili się talibowie. Prawdopodobnie przejmą całą, liczącą 1200 km granicę między Tadżykistanem a Afganistanem. Rahmon musi obawiać się ich przenikania i wspierania ruchów islamistycznych.

Jak zauważyłem, obszary Badachszanu nad graniczną rzeką Pandż kontrolują ugrupowania afgańskich Tadżyków. Można ich łatwo poznać po charakterystycznych czapeczkach. Zauważyłem jednak białą flagę wiszącą w pobliżu ich posterunku, to ewidentny znak podporządkowania talibom.

Posterunek afgańskich Tadżyków nad rzeką Pandż. Fot. Jacek Torbicz.

Podróżując po Tadżykistanie, widziałem dwie dacze prezydenta. Wspaniałe budowle, kompleksy pałaców położonych w pięknych miejscach. W jednej z takich „daczy” w Badachszanie znaleźliśmy polski ślad. Prezydenta Rahmona w 2019 roku odwiedził Donald Tusk, określając go swoim drogim przyjacielem i sadząc tu przy tej okazji pamiątkowe drzewko.

Pamiątkowa tablica umieszczona po pobycie Donalda Tuska na daczy prezydenta Rahmona. Fot. Michał Stefanowski.

 

Islamiści

Według niezależnych badań islamską, fundamentalistyczną partię poparłoby aż 40% Tadżyków. W zlikwidowanych kilka lat temu koranicznych szkołach uczyło się  niegdyś około 4 tysięcy uczniów. Szacuje się, że 2,5 tysiąca z nich wstąpiło w szeregi Państwa Islamskiego. To jasny sygnał, co tutaj może się jeszcze wydarzyć.

Rozmawiając z Tadżykami, pytałem się, czy byli w sąsiednim Afganistanie lub nieco dalszym Pakistanie. Choć nie ma oficjalnego zakazu, nikt tam nie jeździ, natychmiast po powrocie zostaliby aresztowani, jak zapewniali mnie moi rozmówcy. Tadżycy zatem jeżdżą do Rosji, gdzie są najtańszą siłą roboczą. Wykonują najgorsze prace w Moskwie i Petersburgu. 40% produktu narodowego kraju stanowią pieniądze przysyłane do rodzin przez gastarbeiterów.

Innym, kuriozalnym przykładem walki z ekstremistami jest niepisany zakaz noszenia brody przez młodych ludzi. Jak nam mówiono, osoba z brodą jest zatrzymywana na ulicy i siłą doprowadzana do golibrody. To ma swoje złe strony dla władzy, jej wrogowie nie są już potem widoczni. Sami zobaczcie na rodzinę czekającą na przystanku, ojciec może nosić brodę, a syn jest ogolony.

Wiejski przystanek. Tadżykistan. Fot. Jacek Torbicz.

Górski Badachszan

Podróżnikowi kraj wydaje się przyjazny, ludzie są bezinteresownie gościnni i uprzejmi.  Napotkani mieszkańcy pozdrawiają nas na każdym kroku, kłaniając się i przykładając dłoń do serca. Gdy po kilku dniach dołączyłem do bardzo sympatycznej grupy polskich turystów biura Prestige Tours, okazało się, że wzbudzaliśmy duże zainteresowanie. Filmowała nas ekipa tadżyckiej TV, udzielaliśmy nawet jej wywiadu. Jesteśmy być może jedyną grupą podróżującą po Badachszańskim Okręgu Autonomicznym obejmującym Pamir. W każdym razie przez całą podróż nie spotkaliśmy innych turystów.

Podczas trekkingów byliśmy zapraszani na herbatę i posiłki do pamirskich domów. Gościnność Pamirczyków niezwykle mnie ujęła.

W pamirskim domu. Fot. Jacek Torbicz.

Na drogach napotykamy liczne checkpointy, ale zwykle nie jesteśmy zatrzymywani, a nawet jeśli, wszystko trwa szybko. A jednak państwo czuwa. Gdy w stolicy Badachszanu miasteczku Chorog robiłem zdjęcia pomnika „Wojny Ojczyźnianej”, podszedł do mnie ubrany na czarno tajniak. Na zdjęciu jest widoczny na dole w chwili, gdy mnie zauważył.

Pomnik „Wojny Ojczyźnianej” w Chorogu. Fot. Jacek Torbicz.

Funkcjonariusz kazał pokazać mi zdjęcia i je pousuwać. Jako że nie było na nich żadnych punktów strategicznych, wdałem się z nim w dyskusję, odmawiając tej czynności. Po telefonie do szefa wypuścił mnie i pozwolił zachować zdjęcia. Mogłem spokojnie kontynuować podróż po tym niezwykle ciekawym kraju.

Najciekawszym regionem Tadżykistanu jest właśnie Górski Badachszan, który jest autonomicznym okręgiem. Aby tu wjechać, trzeba posiadać odrębne pozwolenie.

Tu możemy podziwiać Pamir, „Dach Świata”. Górski Badachszan zajmuje aż 45% powierzchni kraju, ale mieszka tu zaledwie 3% jego ludności. Rozsiani w małych wioskach ludzie używają języków pamirskich należących do grupy języków wschodnioirańskich. Jak nas zapewniali Pamirczycy, różnią się one znacznie od tadżyckiego. Badachszańczycy poczuwają się do swojej tożsamości. Gdy w kraju w roku 1992 zaczęła się wojna domowa, administracja Górskiego Badachszanu ogłosiła niepodległość. Szybko uchylono tę deklarację, a Pamirczycy w większości popierający opozycję stali się celem do tej pory mało zbadanych masakr.

Pamir. Fot. Jacek Torbicz.

Chorog, stolica Badachszanu jest niewielkim, ale pięknie położonym miasteczkiem. Szczyci się dwoma uniwersytetami. Wielu młodych Pamirczyków mówi dobrze po angielsku, rzecz niespotykana w innych częściach Tadżykistanu. Gdy podeszliśmy do wypoczywających w parku studentów, zagadaliśmy ich. Uczyli się na renomowanym University of Central Asia finansowanym przez Aga Khan Foundation.

Kolega zapytał, czy wiedzą coś o Polsce. Oczywiście, tak – odpowiedzieli, Warszawa… Gdy zażartowałem, że ja też wiem, że ich stolicą jest Duszanbe, zaprotestowali. Po chwili zrozumiałem dlaczego. Ich stolicą jest Chorog.

Centrum ismailitów Agi Khana w Chorog. Fot. Jacek Torbicz.

Do poprzedniego wpisu o Tadżykistanie możecie zajrzeć tutaj.

Zapisz się do newslettera

Zostaw swój adres e-mail, aby otrzymywać powiadomienia o najnowszych artykułach na blogu.

Polityka prywatności

Udostępnij artykuł

Zapisz się do newslettera

Zostaw swój adres e-mail, aby otrzymywać powiadomienia o najnowszych postach na blogu.

Polityka prywatności

Przeczytaj również

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *